Była sobie baba jedna,
Bardzo chciwa i niebiedna,
miała trepki dwa ponsowe,
a pod czepcem siwą glowę.
Wielka była gospodyni,
worek zlota trzyma skrzyni,
obok niego worek srebra,
niczego tej babie nie brak.
Raz w niedzielę za piec wlazła,
i buraczka tam znalazła,
hej buraczku chodź do garnka,
będzie z Ciebie barszczu miarka.
Wlała wody cztery dzbany,
gotuj że się mój kochany,
do południa burak szumiał,
ugotował się ja umiał.
Przyszła córka z ziemniaczyska,
odsunęła z barszczem miskę,
przyszedł synek popróbował,
lecz mu barszczyk nie smakował.
Zawołała psy i koty,
jedzcie barszczyk wy niecnoty,
pies spróbował, kot spróbował,
lecz im barszczyk nie smakował.
Aż do baby w tydzień potem,
przyszła kumcia z sercem złotym,
Jedzcie barszczyk kumciu moja,
pies go nie chciał kot nie dojadł,
moje dzieci go nie chciały
ale barszczyk doskonały.
Aż się misa rozzłościła,
co na haku w górze była,
gdy tak baba gada gada,
bęc jej misa na łeb spada.
A że bardzo była duża,
więc nabiła babie guza.
Siedziało guzisko cały kwartał,
była baba tego warta.
sobota, 20 września 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Ten wierszyk brzmi nieco inaczej.
Rozumiem, że po wielu latach fragmenty gdzieś umknęły z pamięci. Być może i w mojej wersji są jakieś błędy, ale chyba pamiętam go nieco lepiej:
Była sobie baba jedna
strasznie chciwa, choć niebiedna,
miała trepki dwa pąsowe
a pod czepcem siwą głowę.
Wielka była gospodyni
worek złota leżał w skrzyni
obok niego worek srebra
niczego tam nie było brak.
Miała baba syna, córkę
jeść im dała byle skórkę
choć wszystkiego dosyć miała
wciąż im jadła żałowała.
Raz ta baba za piec wlazła
i buraczek tam znalazła
hej buraczku choć do garnka
będzie z ciebie barszczu miarka
jesteś trochę zapleśniały
lecz barszcz będzie doskonały.
Chciwa baba się cieszyła
burak w garnku ułożyła
wlała wody cztery dzbany
gotujże się mój kochany.
Do południa burak szumiał
ugotował się jak umiał
był spleśniały, więc wiadomo
nie smakował barszcz nikomu.
Przyszła córka po kościele
zjadła barszczu mało wiele
przyszedł synek, popróbował
lecz mu barszczyk nie smakował.
Wzięła baba barszcz i żwawo
postawiła go pod ławą
zaprosiła psy i koty
jedzcie barszczyk wy niecnoty
moje dzieci go nie chciały
ale barszczyk doskonały.
Aż w niedzielę, tydzień potem
przyszła kuma z sercem złotym.
Jedzcie barszczyk kumo moja
kot go nie chciał,
pies nie dojadł
moje dzieci go nie chciały
ale barszczyk doskonały.
Aż się misa rozzłościła
co na haku w górze była
gdy tak baba kłamie, gada
bęc i misa z półki spada
i jak była mocna, duża
to nabiła babie guza
guz ten siedział cały kwartał.
Była baba tego warta.
Prześlij komentarz