Opowiem Ci bajkę ,
jak kot palił fajkę.
Na długim cybuchu ,
Spalił sobie ucho,
A gdzie to ucho?
-Woda porwała,
A gdzie ta woda?
-Gołębie wypiły,
A gdzie gołębie?
- W lesie na dębie,
A gdzie ten dąb?
- Siekierka zrąbała,
A gdzie ta siekierka?
- U chłoopa za pasem,
A gdzie ten chłop?
- Umarł pod progiem,
A jak mu grali?
- Baranim rogiem
sobota, 20 września 2008
Wierszyk Taty 1
Była sobie baba jedna,
Bardzo chciwa i niebiedna,
miała trepki dwa ponsowe,
a pod czepcem siwą glowę.
Wielka była gospodyni,
worek zlota trzyma skrzyni,
obok niego worek srebra,
niczego tej babie nie brak.
Raz w niedzielę za piec wlazła,
i buraczka tam znalazła,
hej buraczku chodź do garnka,
będzie z Ciebie barszczu miarka.
Wlała wody cztery dzbany,
gotuj że się mój kochany,
do południa burak szumiał,
ugotował się ja umiał.
Przyszła córka z ziemniaczyska,
odsunęła z barszczem miskę,
przyszedł synek popróbował,
lecz mu barszczyk nie smakował.
Zawołała psy i koty,
jedzcie barszczyk wy niecnoty,
pies spróbował, kot spróbował,
lecz im barszczyk nie smakował.
Aż do baby w tydzień potem,
przyszła kumcia z sercem złotym,
Jedzcie barszczyk kumciu moja,
pies go nie chciał kot nie dojadł,
moje dzieci go nie chciały
ale barszczyk doskonały.
Aż się misa rozzłościła,
co na haku w górze była,
gdy tak baba gada gada,
bęc jej misa na łeb spada.
A że bardzo była duża,
więc nabiła babie guza.
Siedziało guzisko cały kwartał,
była baba tego warta.
Bardzo chciwa i niebiedna,
miała trepki dwa ponsowe,
a pod czepcem siwą glowę.
Wielka była gospodyni,
worek zlota trzyma skrzyni,
obok niego worek srebra,
niczego tej babie nie brak.
Raz w niedzielę za piec wlazła,
i buraczka tam znalazła,
hej buraczku chodź do garnka,
będzie z Ciebie barszczu miarka.
Wlała wody cztery dzbany,
gotuj że się mój kochany,
do południa burak szumiał,
ugotował się ja umiał.
Przyszła córka z ziemniaczyska,
odsunęła z barszczem miskę,
przyszedł synek popróbował,
lecz mu barszczyk nie smakował.
Zawołała psy i koty,
jedzcie barszczyk wy niecnoty,
pies spróbował, kot spróbował,
lecz im barszczyk nie smakował.
Aż do baby w tydzień potem,
przyszła kumcia z sercem złotym,
Jedzcie barszczyk kumciu moja,
pies go nie chciał kot nie dojadł,
moje dzieci go nie chciały
ale barszczyk doskonały.
Aż się misa rozzłościła,
co na haku w górze była,
gdy tak baba gada gada,
bęc jej misa na łeb spada.
A że bardzo była duża,
więc nabiła babie guza.
Siedziało guzisko cały kwartał,
była baba tego warta.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)